Spotkanie FC Zaborowa z Argentina FC był kolejnym z gatunku tych, w których trudno było jednoznacznie wskazac faworyta. Delikatnym wskazalibyśmy nawet beniaminka, który skompletował trzy "oczka" więcej na swoim koncie. Zgodnie z przewidywaniami, to faktycznie było bardzo emocjonujące i zacięte spotkanie, a jako pierwsi, na prowadzenie wyszli goście z Argentyny, już w 5 minucie po trafieniu imponującego formą Bryana. Zaborów zdołal jednak odpowiedzieć i to z nawiązką, a do końca pierwszej odsłony oglądaliśmy teatr jedego aktora. Klasycznego hattricka skompletował Adrian Dadas, któy wyprowadził swoją ekipę na dwubramkowe prowadzenie. Jak zwykle ambitnie grający Argentyńczycy strzelili gola kontatowego własciwie "do szatni", gdy w 25 minucie do siatki trafił Manu. Po zmianie stron, poszli za ciosem i błyskawicznie doprowadzili do wyrównania tuż po rozpoczęciu, gdy bramkę zdobył Elias Mauro. Dalej oglądaliśmy ponownie niezwykle wyrównane i twarde spotkanie, kw którym nikt nie odstawaił nogi. W końcu jednak, ponownie na prowadzenie wyszła drużyna Dariusza Kopcia, gdy z rzutu wolnego w 34 minucie trafił Sylwester Jacewicz. Albicelestes nie poddali się i dopięli swego w 43 minucie, gdy do strzałem zza pola karnego do wyrównania doprowadził Wareniano. Ostatecznie, mimo ogromu serducha, które włożyły w to spotkanie obywa zespoły, więcej goli już nie padło i chcąc, nie chcąc, jedni i drudzy, musięli zadowolić się podziałem punktów. Dla Zaborowa oznacza to ponownie walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki, bo mimo, sporego potencjału oraz tego, że grają coraz lepiej, to wciąż nie potrafią regularnie punktować i często gubią punkty w nieodpowiedzialny sposób. AFC natomiast dośc nieoczekiwanie plasują się tuż za podium i wciąz pozostają w rywalizacji o medale.