Na ten mecz ostrzyli sobie zęby wszyscy. W końcu w absolutnym klasyku Ligi Bemowskiej w szranki stanęli multimedaliści naszych rozgrywek, a także dwie najlepsze drużyny zimowej edycji Chemik Bemowo oraz AnonyMMous. Jeszcze nie do końca opadł kurz po ich zimowej batalii w szóstkach, a już mogliśmy delektować się rywalizacją tych drużyn na dużym placu. Liczby w ostatnich sezonach były po stronie ekipy Adriana Bery, która nie dość, że wygrała wspomnianą zimową edycję, to jeszcze notabene broni mistrzostwa bemowskich siódemek wywalczonego jesienią. Tymczasem w niedzielne popołudnie odrobinę emocji mieliśmy tylko przed przerwą, później oglądaliśmy koncert jednej drużyny. Wynik spotkania już w drugiej minucie otworzył Piotr Dzisiów. Potem oglądaliśmy fragment bardzo wyrównanej gry, który w piętnastej minucie przerwali gracze Chemika, a dokładnie Maciej Baranowski, który podwyższył na 2:0. Mało tego gracze w zielonych trykotach poszli za ciosem i dwie minuty potem za sprawą Michała Politowskiego podwyższyli na 3:0. Taki wynik utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron spodziewaliśmy się przebudzenia gości, tymczasem stało się coś dokładnie odwrotnego. Już po minucie Piotr Grabowski podwyższył na 4:0, a po kolejnych trzech najlepszy na placu Michał Dobkowski trafił na 5:0. Anonimowi byli już w tym momencie na łopatkach, natomiast Chemik dopiero się rozkręcał. Gospodarze niczym drapieżnik „poczuli krew” i bezlitośnie dobili rywala, aplikując im kolejne gole niemal z punktualnością szwajcarskiego zegarka. Na listę strzelców się jeszcze: Dzisiów razy dwa (hattrick i asysta), Michał Maliński, Artur Barwicki, natomiast jeden gol był samobójczy. Honor ekipy Macieja Miękiny uratował Karol Kubicki. Ostatecznie Chemik Bemowo w klasyku LB całkowicie zasłużenie rozgromił AnonyMMous 10:1, odnosząc swoje drugie zwycięstwom w sezonie.