Na zakończenie niedzielnych zmagań w szóstej lidze KTS Chimera podejmowała TSP Szatańskie Pęto, czyli odpowiednio szósta drużyna w stawce próbowała powstrzymać lidera. Przed tygodniem Paweł Janas i spółka po czterech meczach bez zwycięstwa w końcu wygrali, pokazując kawałek dobrej piłki. Jednak faworytem tego starcia byli goście, którzy może nie grają efektownie ale niezwykle efektywnie, co pozwala im prowadzić w tabeli szóstej ligi. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem TSP, które po dwóch minutach po golu Krystiana Krala prowadziło 1:0. Taki wynik utrzymywał się przez niemal całą pierwszą połowę, która toczyła się w szybkim tempie i była w miarę wyrównanym widowiskiem. Tuż przed przerwą coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze, którzy w końcu dopięli swego. Najpierw w osiemnastej minucie stan meczu wyrównał Robert Kamiński, a chwilę potem gola do szatni dającego prowadzenie Chimerze zdobył Tomasz Legut. Nie zaczęła się na dobre druga połowa, a już było 3:1. Gola z rozpoczęcia zdobył Kamiński. Pięć minut potem lider pokazał, że jeszcze nie złożył broni i zmniejszył rezultat do jednego gola (Dawid Gołucki). Gracze KTS nic sobie z tego nie zrobili i nadal kontynuowali swoją dobrą grę, a dokładnie kapitalną partię rozgrywał duet Legut – Kamiński, który do końca starcia jeszcze trzy razy rozmontował obronę TSP. Ostatecznie KTS Chimera całkowicie zasłużenie pokonał byłego już lidera TSP Szatańskie Pęto 6:2 i wprawdzie pozostała na szóstym miejscu, ale zbliżyła się do podium na dwa punkty. Szatańskie Pęta z kolei spadły na najniższy stopień podium.