Przed spotkaniem zadawaliśmy sobie pytanie, czy znajdzie się drużyna która powstrzyma Legion, kontynuujący zwycięską passę rodem z  trzeciej ligi? Los Lamusos od trzech kolejek grają w kratkę odnotowując wszystkie możliwe opcje, tj. porażka, wygrana, remis. Pierwsze minuty, to granie piłką wszerz boiska przez zielonych i przesuwanie się niebieskich zgodnie z kierunkiem prowadzonej gry przez rywala. W dziewiątej minucie Paweł Grzela ruszył z piłką pomiędzy obrońcami i zagrał na ścianę do Kamila Cerana, by dalej podciągnąć kilka metrów z piłką i wykończyć akcję mierzonym strzałem po ziemi w krótki róg bramkarza, wyprowadzając Legion na prowadzenie. Po otwarciu wyniku, gra nabrała tempa oraz agresywności. W piętnastej minucie po stracie piłki przez Legion, z kontrą z własnej połowy ruszył Marcin Bochniak i silnym strzałem z dystansu uderzył w poprzeczkę. W grze Legionu zauważalne były braki kadrowe, przez co Los Lamusos mieli większe możliwości na skuteczną  walkę w środkowej strefie boiska i czemu sprzyjała również niedokładność w grze rywala, czego dotychczas nie oglądaliśmy w ich wykonaniu. Po przerwie w dalszym ciągu grę prowadził Legion i w przeciągu dwóch minut Kamil Sienkiewicz miał okazje bramkowe. Pierwszą z nich był strzał z dystansu obroniony przez Piotra Stanczykiewicza, drugą  uderzenie plasowanym strzałem z dystansu, po którym bramkarz Los Lamusos skapitulował. Chwilę po tym, w trzydziestej piątej minucie, Krzysztof Łyczko zaskoczył bramkarza Legionu niesygnalizowanym strzałem, po którym do odbitej piłki dopadł Marcin Brankiewicz i skutecznie wykorzystał okazję. Los Lamusos poszli za ciosem ponieważ trzy minuty po złapaniu bramki kontaktowej, doprowadzili do wyrównania za sprawą Michała Wujca. W czterdziestej piątej minucie Sienkiewicz był bliski zdobycia swojej drugiej bramki w meczu lecz jego strzał wylądował na poprzeczce. W ostatniej minucie spotkania Patryk Lewandowski uratował remis dla Legionu, broniąc strzał z bliskiej odległości.