Licznie zgromadzeni kibice, którzy z wypiekami na twarzy czekali na mecz Pierwszej Ligi Zimowej pomiędzy Chemikiem Bemowo, a Drink Teamem, nie mogli narzekać na brak emocji. Dla gości mecz ten był o przysłowiową pietruszkę, tymczasem ekipa Adriana Bery walczyła o wicemistrzostwo, ale musiała wygrać. Strzelanie w tym spotkaniu rozpoczęło się dosyć szybko, w przeciągu pierwszych dziesięciu minut padły cztery gole, z czego trzy dla gospodarzy. Trafienia dla Chemika zaliczyli kolejno Piotr Grabowski, Maciej Skurzyński i Paweł Giel. Bramkę dla gości zaś zdobył Jarosław Łowicki. W jedenastej i trzynastej minucie miała miejsce rzadko spotykana sytuacja. Mianowicie, w tych samych minutach, padły w sumie cztery bramki, z czego po dwie dla każdego zespołu. Najpierw do siatki gospodarzy ponownie trafił Łowicki, a na tego gola odpowiedział Paweł Mazurkiewicz. Dwie minuty później trafienie dla Chemika zanotował Krystian Lewandowski, a następnie po raz trzeci na listę strzelców wpisał się Łowicki. Już minutę później do siatki ponownie trafił Lewandowski i było 6:3 dla gospodarzy. Gdy do końca pierwszej części spotkania pozostało osiem minut, goście wzięli się za odrabianie strat. Dzięki trafieniu Rafała Borowego i dwóm golom Mariusza Sławczyka, zawodnicy obu ekip na przerwę schodzili przy remisie 6:6. Po zmianie stron doszło do czegoś, co ciężko ubrać w słowa. Gospodarze dobitnie udowodnili, że to oni zasługiwali na trzy punkty. W ciągu dziesięciu minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania, zawodnicy Chemika strzelili pięć bramek. Goście jednak ani myśleli odpuścić i mimo, że w trzydziestej szóstej minucie zdobyli gola na 11:7, to gospodarze nie zwalniali tempa. Bombardowali bramkę rywala gradem strzałów, które co rusz znajdowały drogę do siatki. Drink Team do końca meczu stać było na zdobycie jeszcze jednej bramki - jej autorem został Łowicki. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Chemika Bemowo 17:8, które zagwarantowało mu medale koloru srebrnego, natomiast Mosznę Squad zepchnął na najniższy stopień podium. Warto dodać, że w tym spotkaniu, aż trzech zawodników Chemika miało na swoim koncie po cztery trafienia. Mowa tutaj o Macieju Skurzyńskim, Krystianie Lewandowskim oraz Damianie Świerblewskim.