Jednym z ciekawiej zapowiadających się spotkań piątej kolejki Pierwszej Ligi Zimowej był mecz , w którym zmierzyły się ze sobą ekipy Chemika Bemowo i Papadensów. Starcie to zdecydowanie lepiej zaczęło się dla faworyzowanych graczy w zielonych trykotach, którzy potrzebowali niespełna 19 minut, żeby zbudować sobie bezpieczne, czterobramkowe prowadzenie. Pod sam koniec pierwszej części spotkania formacja defensywna gospodarzy zbyt łatwo zgubiła krycie prz stałym fragmencie gry, co skrzętnie wykorzystał Emil Gozdołek ustalając wynik do przerwy na 4:1. Po zmianie stron ekipa Adriana Bery kontynuowała swój marsz po zwycięstwo podwyższając swoją przewagę do aż 9 bramek. Papadensy, słynące zazwyczaj z twardej gry, nieustępliwości i walki do końca, tym razem niemal od poczatku grały jakby ze zwieszonymi głowami, nie wykazując wiary w końcowy sukces. Ostatnie minuty meczu należały jednak do nich. Udało im się zmniejszyć rozmiary porażki do 7 goli. Ostatecznie, tyleż pewne, co zasłużony komplet punktów powedrował na konto Chemika, który dzięki temu, w końcu awansował na fotel lidera. Papsy na mistrzostwo raczej nie mają co liczyć, ale podium, przy odrobinie szczęścia, wciąz pozostaje w ich zasięgu.