W rywalizacji Chłopców do Bicia i Dzików Futbolu zdecydowanym faworytem byli ci drudzy, ale tego dnia nominalni gospodarze stawili się na mecz w bardzo mocnym zestawieniu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po 7 minutach prowadzili 3:0 po dwóch trafieniach Mirosława Mondera i jednym Cezarego Kolińskiego, ale od razu odpowiedział Rafał Jaworek i było już 3:1. Następnie Monder skompletował hat-tricka, a potem już oglądaliśmy klasyczną wymianę ciosów. CdB prowadzili jeszcze na pięć minut przed przerwą 6:2, ale ambitnie goniące ich „Dziki” zdołali zmniejszyć straty i pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 6:4. Po zmianie stron DF prowadzenie przez Jakuba Głowałę konsekwentnie odrabiali zaległości względem przeciwników i 4 minuty przed końcem w końcu doprowadzili do remisu 7:7. I gdy wydawało się, że mają oponentów na widelcu, ekipa Jarosława Grzywacza zdobyła zwycięskiego gola. Rzecz jasna autorem tego trafienia był najlepszy na placu Mirek Monder. Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni i Chłopcy do Bicia po raz pierwszy tej jesieni mogli cieszyć się z wygranej. Był to bardzo dobry występ w ich wykonaniu i być może ten sukces będzie impulsem, by zacząć marsz w górę tabeli? Dziki Futbolu zaś nie zaprezentowały się źle, trzeba ich pochwalić za ambitną pogoń, ale niestety dla nich „przespali” początek tej potyczki, co miało odzwierciedlenie w końcowym wyniku.