Zmagania Pierwszej Ligi Siódemek w ten weekend zainaugurowało nam starcie piątego w stawce Zjazdu z siódmym UKS-em Południe Czosnów. Mimo że obie drużyny w tabeli dzielą tylko dwie pozycję to jednak w punktach jest to przepaść. Otóż gospodarze mają tyle samo oczek co wicelider, czyli dziewięć, podczas gdy goście póki co wywalczyli tylko trzy. To w roli murowanego faworyta stawia ekipę Tomka Drzała. Tymczasem od początku oglądaliśmy zacięty bój i mimo że częściej przy piłce byli gracze w żółtych trykotach, to nie była to jakaś znacząca przewaga. Mało tego w dwudziestej pierwszej minucie z rzutu wolnego przymierzył Andrzej Bogucki i „Czosnów” prowadził 1:0. Wszystko wskazywało, że będzie to jedyny gol w tej połowie, tymczasem niemal równo z gwizdkiem kończącym tą odsłonę do wyrównania doprowadził Paweł Leszczyński. Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy dwie i cztery minuty po przerwie za sprawą najpierw Piotra Królczaka, a za chwilę Leszczyńskiego podwyższyli na 3:1. Wydawało się że gospodarze pójdą za ciosem. Nic bardziej mylnego. Dwie minuty później na 3:2 trafił Damian Kręźlewicz, a po kolejnych pięciu do remisu doprowadził Bogucki. Kolejne słowo należało jednak do Zjazdu, a dokładnie do Marcina Romanowskiego, który w czterdziestej pierwszej minucie wyprowadził „żółtych” na prowadzenie 4:3. To nie był koniec emocji. Cztery minuty przed końcem meczu najlepszy na placu – Andrzej Bogucki wykorzystał zagranie Jarka Szczepaniaka i doprowadził do wyrównania. W ostatnich minutach emocje sięgały zenitu, ale wynik już nie drgnął. Ostatecznie po bardzo dobrych zawodach Zjazd zremisował z UKS-em Południe Czosnów 4:4.