W jednym z dwóch ostatnich spotkań ósmej kolejki czwartej ligi Chyże Rosomaki, które wciąż walczyły o utrzymanie podejmowały ekipę Bemovii. Gracze z Bemowa z kolei pozostawali w walce o najwyższe cele, ba zwycięstwo w tym meczu wywindowało by ich na pozycję wicelidera. Faworyt więc nasuwał się sam, jednak trzeba pamiętać, że ekipa Jacka Dobraczyńskiego to doświadczony zespół, który w niedzielne popołudnie stawił się niemal „pierwszym garniturem”, co od razu na boisku zniwelowało różnicę jaka dzieli oba zespoły w tabeli. Początek spotkania był bardzo spokojny, a delikatną inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze, co już w dziesiątej minucie zaowocowało dwoma golami. Najpierw wynik otworzył Hubert Dygas, a kilka minut później na 2:0 podwyższył Dominik Podlewski. Bemovia nie przyjechała się tylko przyglądać i również miał swoje okazje, a jedną z nich w siedemnastej minucie wykorzystał Filip Modzelwski i do przerwy „Chyże” prowadziły 2:1.Po zmianie stron bramki padały już bardzo regularnie. Lepiej prezentujący się w tej potyczce gospodarze szybko odskoczyli na dwie bramki. Do końca spotkania goście dochodzili rywali na jednego gola, po czym znów „Rosomaki” odskakiwały na dwa trafienia. Emocjonująca był końcówka tego meczu. Na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego gospodarze wygrywali jednym trafieniem. Wtedy bramkę na 5:3 zdobył najlepszy na placu, autor hattricka Hubert Dygas. Na to szybko odpowiedział Tomek Śiwderski jednak mimo okazji do strzelenia wyrównującej bramki zabrakło czasu. Ostatecznie Chyże Rosomaki pokonały 5:4 Bemovie, zapewniając sobie utrzymanie, a graczom z Bemowa wybijając z głowy marzenia o tytule mistrzowskim.