Na otwarcie dziewiątej kolejki Pierwszej Ligi Szóstek w szranki stanęły drużyny środka tabeli, którym pozostała gra o przysłowiową pietruszkę. Mianowicie Dziki Futbolu podejmowały Drink Team, ale trzeba to głośno powiedzieć, że to goście zdecydowanie lepiej prezentowali się tej jesieni. Gdyby nie kłopoty kadrowe DT miał bardzo realne szanse na medal. Od początku oglądaliśmy jednak bardzo wyrównane zawody. Wprawdzie to faworyzowany DT dwa razy w pierwszej połowie wychodził na prowadzenie (1:0 i 2:1), ale ambitnie grający gospodarze po szalonej końcówce zeszli na przerwę prowadząc 3:2. Po zmianie stron goście uparcie dążyli do gola najpierw wyrównującego, następnie kontaktowego, a potem dającego jeszcze nadzieje na korzystny wynik. Dziki bowiem grali bardzo mądrze i skutecznie, trafiając po przerwie trzy razy pod rząd. Było już 6:2, ale goście zadbali o emocje do końca, bo pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego zmniejszyli dystans do dwóch goli. Na więcej zabrakło jednak i czasu i sił. Ostatecznie Dziki Futbolu pożegnały się z jesienną kampanią zwycięstwem nad Drink Teamem 6:4, a poprowadził je do niego autor dwóch goli i jednej asysty, Maciej Stanicki.