Pierwsza połowa, to dominacja Nongalacticos, z każdą minutą większa. Expendables przez 25 minut nie wiedzieli, co mają ze sobą zrobić, rozegranie kilku podań nastręczało problemy, podobnie wychodzenie z kontrą. Ponad ¾ placu było w posiadaniu Niegalaktycznych, ale nie zostało to zaznaczone bramkami. W drugiej połowie, gra się bardzo wyrównała i wreszcie bramkę strzelili Nongalacticos. Mateusz Piziorski paruje przed siebie mocny strzał z dystansu, ale nagła kontuzja nie daje mu zrobić kroku w kierunku piłki i z najbliższej odległości ładuje Grzegorz Kowerski. Expendables walczą o wyrównanie i dość szybko im się udaje. Miejsca, jak na lotniskowcu, zostawili obrońcy Piotrowi Zarębie, a ten uderzył obok ślizgającego się bramkarza. Na sekundy przed końcem Non tracą bramkę z własnej winy. Strata w środku pola, przejęcie Zaręby, który podjeżdża kilkanaście metrów i wykłada Łukaszowi Sawickiemu patelnię. Mecz wyglądał jak w FIFĘ, jedna drużyna strzela 80 razy i zdobywa gola, druga z trzech akcji strzela dwa szmaciaki i wygrywa – przytomnie komentowali po meczu wygrani Expendables.