W trzecim starciu przedostatniej serii pierwszej Halowej Ligi Bemowskiej lider stanął w szranki z siódmą drużyną w stawce, czyli Papadensy podejmowali OMS. Faworytem tego starcia byli nominalni gospodarze, którzy jednak nawet w przypadku zwycięstwa nie byliby pewni medalu. Z kolei goście tylko dzięki zwycięstwu mogliby zachować matematyczne szanse na podium. Początek meczu należał do ekipy Dominika Podlewskiego, która w trzynastej minucie po trafieniach Kamila Kuźniewskiego, Karola Truszczyńskiego oraz Macieja Kurpiasa prowadziła 3:0. OMS po początkowych problemach z czasem wrócił do gry i jeszcze przed przerwą za sprawą dwóch goli Piotra Krawczyka zmniejszył rezultat do jednej bramki (3:2). Mało tego tuz po przerwie Konrad Osiński pozazdrościł koledze z drużyny i sam pokonał bramkarza gospodarzy dwukrotnie wyprowadzając OMS na prowadzenie 4:3. To nie był koniec popisów gości, bo kilka minut później na 5:3 podwyższył Cezary Andrzejczyk. Wydawało się, że gracze w szarych trykotach już się z tego nie podniosą, tymczasem dwie minuty potem znów była tylko jedna bramka różnicy, a na listę strzelców wpisał się Marek Wójcik. W końcówce emocje sięgały zenitu. Najpierw rzut karny dla Papadensów przestrzelił Adrian Strąk, ale trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego ten sam zawodnik wyrównał stan meczu rehabilitując się tym samym. W szalonej końcówce choć były ku temu okazje gole już nie padły i po niesamowitej dramaturgii Papadensy zremisowały z OMS-em 5:5. Taki wynik sprawił, że „Domel” i spółka spadli na czwarte miejsce i w ostatniej kolejce w bezpośrednim boju o podium powalczą z Contrą.