Gramy Czasami w minioną już niedzielę mieli dwa spotkania do rozegrania w ramach rozgrywek Pierwszej Ligi Szóstek. Pierwsze, bardzo ciężkie, udało im się wygrać z FC NaNkacu, a po krótkiej przerwie czekała ich potyczka z kolejnym silnym rywalem, czyli Bad Boys Zielonki. Dla BBZ to był także drugi mecz, gdyż chwilę wcześniej mierzyli się z Drink Teamem (i również triumfowali). Znacznie lepiej w te zawody weszli nominalni gospodarze. Już w 2 minucie wynik otworzył Krzysztof Fejcher, który wykorzystał błąd defensora rywali. Po niespełna kwadransie Jakub Wiewióra, z pomocą rykoszetu, podwyższył na 2:0, nie minęło 60 sekund, gdy swoją bramkę zdobył Grzegorz Miklas z podania Patryka Paszko. Miklas, który tego dnia doskonale spisywał się w obronie, mocno udzielał się też z przodu. I ten zawodnik w 20 minucie zanotował asystę przy bramce Krzysztofa Sobolewskiego na 4:0. Tuż przed przerwą przebudzili się goście. Mateusz Milulski huknął jak z armaty, piłka odbiła się jeszcze od dwóch słupków i wpadła do siatki. Tuż po zmianie stron na 5:1 podwyższył Paszko, który sprytnie złapał bramkarza na wykroku, ale w odpowiedzi Mikulski po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Następne dwa ciosy zadała ekipa w czerwonych trykotach. Najpierw Sobolewski, a potem Krzysztof Rutkowski znajdywali drogę do sieci i zrobiło się 7:2 na 10 minut przed końcem. Wydawało się, że to koniec emocji, ale wtedy BBZ goście ruszyli do przodu. Bartłomiej Matej zmniejszył na 7:3 po solowej akcji, a potem szybki dublet dorzucił Piotr Wiśniewski i w 45 minucie było już tylko 7:5. Jednak GC zwarli szybki, już nie pozwolili przeciwnikom na więcej i rezultat już się nie zmienił. Gramy Czasami w tym starciu zaprezentowali się bardzo pragmatycznie, ale najważniejsze było to, że w ten weekend zdobyli komplet oczek, co znacznie przybliżyło ich do mistrzostwa. Bad Boys Zielonki z kolei tutaj musieli uznać wyższość przeciwników, ale i tak mają powody do zadowolenia, gdyż rundę zasadniczą ukończyli w top4.