Spotkanie Drink Teamu z FC NaNkacu w ramach Pierwszej Ligi Szóstek lepiej rozpoczęli goście, którzy od pierwszych chwil przejęli inicjatywę, ale, jak się okazało, gol otwarcia należał do gospodarzy. To oni za sprawą Przemka Masztalera, znajdującego się ostatnio w wysokiej dyspozycji, otworzyli wynik meczu. Kace jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. W 20 minucie Paweł Gaweł zdecydował się na strzał z dystansu i było 1:1. A po chwili na listę strzelców wpisał się wracający do formy Albert Szlaga. Co prawda swoją okazję miał Jarosław Łowicki, który obił poprzeczkę, ale rezultat do końca pierwszej odsłony już się nie zmienił. Na początku drugiej części oglądaliśmy dość zacięte zawody, ale potem trzy skuteczne ciosy zadała drużyna w jasnozielonych trykotach. Najpierw Szlaga po ładnej klepce z Kubą Małachowskim podwyższył na 1:3, potem Dominik Bodych sprytnym strzałem zmienił stan rywalizacji na 1:4. A jeszcze kilku momentach w głównej roli wystąpił Kamil Bieńkowski. Golkiper FC N najpierw popisał się świetną interwencją, a potem sam zdobył gola po dość przypadkowym trafieniu. Bieńkowski, który cały mecz bronił znakomicie, dał się pokonać z rzutu karnego wykonanego przez Piotra Szestakowicza, a następnie nie miał szans po woleju Bartka Lewandowskiego, ale jego koledzy z pola załatwili sprawę. Przy stanie 3:5 Kace pokręcili tempo i kierowani przez najlepszego na murawie Macieja Paluchowskiego, znakomitego zarówno w defensywie, jak i skutecznego z przodu (dublet i asysta), wygrali tę potyczkę 3:7. FC NaNkacu po raz kolejny pokazali klasę i zgarnęli już drugi komplet punktów tej wiosny. Drink Team z kolei na pierwsze zdobycze musi jeszcze poczekać.