Faworytem spotkania byli z pewnością goście, którzy mimo gry w kratkę, pokazują większą jakość na boisku. Gospodarze natomiast na pierwsze punkty czekali do poprzedniej kolejki, kiedy to minimalnie pokonali rywali i dopisali sobie 3 oczka, dlatego nie spodziewaliśmy się, żeby i tym razem mieli tego dokonać. Pierwsza połowa jednak utarła nam nosa, a mówiąc dokładniej, zrobił to Damian Góra, który był autorem wszystkich trzech bramek dla Gur-Budu. Warsaw Bad Boys odgryzł się tylko raz za sprawą gola Bartka Podobasa. Okazji mieli do tego kilka więcej, ale nie popisywali się skutecznością. Gur-Bud również mógł mieć większy dorobek strzelecki, lecz bramki gości dobrze pilnował Krystian Matysek. Rezultat 3:1 absolutnie nie zamykał meczu i dawał nadzieję na emocjonujące kolejne 25 minut rywalizacji. Po upływie 9 minut drugiej połowy Damian Góra podwyższył wynik na 4:1 i wtedy emocje się zaczęły. Niestety te niezdrowe. Kilku zawodników WBB zamiast na odrabianiu strat, skupiło się na komentowaniu decyzji sędziego. Dodatkowo jeden z nich od umiejętności piłkarskich wyżej cenił sobie umiejętność ubliżania arbitrowi, czym postanowił się „pochwalić” i w konsekwencji osłabił swoją drużynę kończąc mecz z czerwoną kartką na koncie. W końcówce meczu oglądaliśmy jeszcze jedno trafienie gospodarzy i dwa gości, ostatecznie kończąc z wynikiem 5:3. Szkoda, że tylko niektórzy zawodnicy WBB chcieli pokazać swoje piłkarskie umiejętności tak, jak ich gracz w sytuacji, kiedy świetnie złożył się do strzału nożycami, ale trafił tylko w poprzeczkę. Gur-Bud zaś po raz kolejny okazał zagrał z „chłodną głową” i wykorzystał słabości przeciwników, czym nieco poprawił dorobek punktowy z tego sezonu.