W meczu pomiędzy GKS Tachimetr Warszawa i Energetykiem w Piątej Lidze Siódemek faworytem do wygranej był aktualny lider, ale, jak się okazało, ekipa ze Stegien nie miała tu lekkiej przeprawy. Początek tego starcia należał do GKS-u, który przejął inicjatywę, co dość szybko przyniosło efekty. Już w 7 minucie po golu bezpośrednio z rzutu rożnego Patryka Ciołka mieliśmy 1:0 i gospodarze zamierzali pójść za ciosem. Drużyna w zielonych trykotach mogła powiększyć swoją przewagę, dwa razy obijała obramowanie, ale stan rywalizacji nie zmieniał się. Niebiescy z kolei też raz trafili w słupek, ale zanim ich gra zatrybiła, to musiało minąć sporo czasu. I dopiero w 24 minucie udało im się wyrównać. Po długim zagraniu od Rafała Stefanka piłkę w polu karnym tylko dziubnął Tomek Hubner, ale to wystarczyło, by pokonać bramkarza rywali i doprowadzić do remisu 1:1. Gol do szatni zmotywował gości, gdyż tuż po zmianie stron mieliśmy 1:2 po tym, jak dublet skompletował Hubner. A po pół godzinie tych zawodów mieliśmy już 1:3, tym razem po trafieniu Dawida Ostatka. Od tego momentu walka toczyła się głównie w środku pola, obie strony dość dobrze neutralizowały swoje atuty, stąd też rezultat przed długi fragment tej potyczki utrzymywał się. Aż do 46 minuty. Wtedy to najlepszy na placu Hubner wyłożył futbolówkę Kamilowi Kapicy, a ten z bliska umieścił ją w bramce, ustalając wynik na 1:4. Energetyk, nie bez problemów, ale sięgnął po niezwykle cenne zwycięstwo w kontekście walko o tytuł. GKS Tachimetr Warszawa zaś nie wyglądali źle, w zasadzie to przy odrobinie szczęścia to spotkanie mogło ułożyć się na ich korzyść, ale finalnie nie powiodło się i punktów będą musieli poszukać w następnych starciach.