Jeden z ostatnich akcentów sezonu Trzeciej Ligi Szóstek, czyli mecz pomiędzy Drink Teamem i Kindybałami FC był niezwykle intersujący. Stawką tych zawodów było utrzymanie się na pierwszym szczeblu. DT wystarczała do tego celu nawet porażka, tylko nie większa niż trzema bramkami, a K FC z kolei musieli przekroczyć ten prób, by zachować ligowy pyt. I ekipa w bordowych trykotach zaczęła w piorunującym stylu. Po nieco ponad kwadransie dzięki duetowi Jan Bielawski – Jakub Dobrzyński było 0:3, a w 23 minucie po strzale Karola Wojdy zrobiło się 0:4 i wirtualnej tabeli Kindybały wyprzedzili swoich rywali. Nie na długo. Po niespełna 60 sekundach Mariusz Sławczyk trafił na 1:4, a po chwili poprawił Przemek Masztaler i do przerwy było 2:4. Tuż po zmianie stron niezawodny Jarek Łowicki zmniejszył straty na 3:4, a następnie to starcie nieco się uspokoiło. Co, jak się okazało, była to cisza przed burzą. W 40 minucie Łowicki skompletował dublet i i zespół w czerwonych strojach w końcu wyrównał. Wydawało się, że to już koniec emocji, ale nic bardziej mylnego. Od razu odpowiedział Bielawski i było 4:5, po chwili na 5:5 uderzył świetnie dysponowany tego dnia Sławczyk, lecz po momencie zrobiło się 5:6 za sprawą Damiana Kudły. Potem Sławczyk skompletował hat-tricka i znowu mieliśmy remis (6:6). W samej końcówce Bielawski z Dobrzyńskim wywindowali K FC do rezultatu 6:8, ale potrzebne były jeszcze dwa gole do utrzymania. Tych jednak już nie udało się zdobyć i wynik się nie zmienił. Drink Team wykaraskał się z ogromnych tarapatów i ostatecznie rozgrywki zakończył tuż nad kreską. Kindybały FC zaś po fantastycznej pogoni w drugiej połowie wiosennej kampanii byli o włos od sukcesu, ale tym razem nie udało im się. Niemniej należą im się wielkie brawa za ambitną walkę.