FC Warsaw Team wiele osób pamięta z ich zwycięskich sezonów. Niestety, ale śladu po tamtej drużynie już praktycznie nie ma. Gospodarze często zawodzą i w obliczu dobrze rozpoczętego sezonu przez Galaktycznych Łuków nie mieli większych szans na odniesienie zwycięstwa. Od samego początku to goście dyktowali warunki gry, a częstymi stratami piłki ułatwiali im to rywale. Po nieco ponad kwadransie widniał rezultat 0:3 i mecz właściwie był rozstrzygnięty. W 17. minucie prowadzenie mogło być większe, ale piłka po dobrze uderzonym rzucie wolnym została sparowana przez bramkarza na rzut rożny. W 22. minucie stratę piłki na linii środkowej boiska zaliczył Marcin Pasztaleniec, a Artur Lepianko nie zmarnował swojej pracy w odbiorze i trafił na 1:3. Raczej był to wyjątek od reguły niż zapowiedź powrotu do gry. W drugiej części dość szybko po wznowieniu meczu piłkę Tomaszowi Kacprzakowi zabrał Tomasz Makuch i w pojedynku sam na sam z bramkarzem pewnie umieścił futbolówkę w siatce. Była to jedna z wielu strat piłki FC Warsaw Team. W 32. minucie Galaktyczni wznawiali grę z narożnika boiska. Cezary Uziębło dograł do Marcina Pasztaleńca, który uderzał na bramkę. Strzał nie wyszedł, ale dość szczęśliwie zamienił się w podanie do Tomasza Makucha, który podwyższył wynik na 1:5. Kilkadziesiąt sekund później kolejną stratę zaliczyli gospodarze i Cezary Uziębło wyłożył piłkę, jak na tacy dla Marcina Pasztaleńca. Tym razem strzał wyszedł. Mimo wysokiego prowadzenia Galaktyczni nadal przeważali i głównie bawili się w trakcie gry. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, walczyli o kolejne bramki i ostatecznie mogli się cieszyć ze zwycięstwa 2:8. Jeśli utrzymają dobrą atmosferę w drużynie, to wyniki powinny iść z tym w parze.