W spotkaniu SuperLigi6 pomiędzy SS Cyrkulatką i FC Franklin Clubem ciężko było wskazać faworyta. W rundzie zasadniczej co prawda górą byli goście po zwycięstwie 7:12, ale ekipa z Zamojszczyzny miała więcej sił na te zawody. Gdyż FC FC tego dnia rozgrywali dwa mecze i byli już po konfrontacji z FK Almazem, zresztą dotkliwie przegranej. Jednak nie miało to zupełnie żadnego wpływu na zespół w czarnych koszulkach, który od początku odmieniony ruszył na rywala. Wynik już w 5 minucie otworzył Mateusz Taradejna, który na patent na SS C, a po chwili poprawił Eryk Kopczyński. Po niecałym kwadransie było już 0:3 po trafieniu Michała Durajczyka, ale w 16 minucie gospodarze odpowiedzieli za sprawą niezawodnego Patryka Krygiela. Lecz Cyrkulatka nie poszła za ciosem, wprost przeciwnie, strzelali ich przeciwnicy. Jeszcze przed przerwą hat-tricka skompletował Kopczyński i po pierwszej połowie było 1:5. FC FC znani są z tego, że nawet jak po pierwszych 25 minutach mają dobry rezultat, to w drugiej potrafią sobie narobić problemów. I tak było ponownie. Goście spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, grali naprawdę efektowny futbol, gra z pierwszej piłki, sztuczki techniczki i wszystko to, co Franklin naprawdę dobrze potrafi. I chociaż w 36 minucie fantastyczną indywidualną akcją popisał się Sebastian Dziki, to po 37 minutach było dla FC FC 2:8. Potem Żółto-niebiescy zmarnowali nawet rzut karny, ale i tak mieliśmy emocje na finiszu. W ostatnim etapie tej potyczki na listę strzelców wpisywali się Filip Mróz, Przemek Krzyszycha, Damian Sokołowski i ponownie Krygiel i w 47 minucie było już tylko 6:8. Finalnie jednak Franklin opanował sytuację i dowiózł wygraną. SS Cyrkulatce, chociaż nie możemy im odmówić ambicji, Franklin jakoś w tym sezonie nie leży, stąd też przegrali z nimi już drugi raz, w podobny sposób. Z kolei FC FC w naprawdę niezłym stylu sięgnęli po trzy oczka, a najlepszy na placu był po raz kolejny Mateusz Taradejna, który oprócz wzorowej pracy między słupkami, dokładał konkrety w przodzie.