Mecz pomiędzy Drink Men, a Legionem był bardzo ważny, jeśli chodzi o końcowy układ górnej części tabeli. Gospodarze, aby myśleć o końcowym tryumfie, spotkanie musieli wygrać. Pierwsza połowa to delikatna, optyczna przewaga Legionu. Jako pierwsi stworzyli sobie okazję oddając niezły strzał sprzed pola karnego, ale bramkarz DM zdołał go obronić. Kolejne minuty to nieśmiałe próby gości i wyczekiwanie na kontrataki gospodarzy. Wynik otworzył w 11. minucie Kamil Ceran. Niemalże do końca tej odsłony gra była wyrównana, bez klarownych okazji. Jednak tuż przed przerwą prowadzenie podwyższył, ponownie, Kamil Ceran. Po 25-ciu minutach Legion prowadził 0:2 i taki wynik stawiał go w komfortowej sytuacji przed finiszem rozgrywek. Drugą połowę świetnie rozpoczęli jednak zawodnicy Drink Men. W 27. minucie dwukrotnie próbowali pokonać bramkarza, ale nie udało im się to. W tej samej akcji jednak szczęście się uśmiechnęło i drogę do własnej bramki odnalazł gracz gości. Tym samym już na starcie wynik zmienił się na 1:2. Radość gospodarzy nie trwała nawet chwili. Po kilkudziesięciu sekundach prowadzenie podwyższył Paweł Grzela wykorzystując dogranie, a jakże, Kamila Cerana. Początek drugiej odsłony to zdecydowanie najciekawsza część spotkania. Na kolejne trafienie czekaliśmy niespełna dwie minuty. Rzut wolny w dość sporej odległości od bramki wykonywał Tomasz Sienkiewicz. Uderzył w sam środek, ale zasłonięty bramkarz dostrzegł pikę w ostatniej chwili i nie zdążył interweniować. Być może w gąszczu nóg piłka zmieniła kierunek lotu. Wynik 2:3 gwarantował, że obie drużyny musiały pozostać skupione. Przeważali zawodnicy Legionu, ale konsekwentnie się mylili pod bramką przeciwnika. Ostateczny cios wyprowadził w 45. minucie Paweł Grzela, który wykorzystał podanie Jarosława Olszewskiego. Tym sposobem Legion zwyciężył 2:4 i w dużym stopniu przybliżył się do końcowej wygranej.