Obrońcy tytułu zaliczyli wpadkę w pierwszym spotkaniu tracąc nie tylko punkty, ale również trzech zawodników. Mogło to mieć niebagatelne znaczenie w spotkaniu z debiutującym Altusem. Goście weszli do ligi z przytupem odnosząc dwa zwycięstwa z wymagającym przeciwnikami. Gladiatorzy ewidentnie podrażnieni stratą punktów mocno rozpoczęli spotkanie. Już po ośmiu minutach prowadzili 2:0. Przy drugiej bramce moment zawahania bramkarza wykorzystał Patryk Gmurczyk lobując go. Gra się nieco wyrównała, obie ekipy wykreowały sobie po jednej sytuacji do zdobycia bramki głową, ale wynik się nie zmienił do 18. minuty. Piotr Osiecki zmniejszył straty do rywali, dzięki czemu druga połowa zapowiadała się ciekawie. Uprzedzając fakty – była bardzo ciekawa. Najpierw rozgrywający bardzo dobre zawody Adrian Giżyński asystował przy bramce Adrian Buckiego, a później to Altus przejął stery. Z wyniku 3:1 wyszli na prowadzenie 3:4. W pamięci utkwiła bramka zdobyta przez Łukasza Lewandowskiego, który zdecydował się na dośrodkowanie/strzał z dużej odległości. Piłka spadła w ostatniej chwili trafiając w okienko bramki zaskoczonego golkipera gospodarzy. Widać było, że goście mają dużo korzyści z piłek granych górą, co starali się skrzętnie wykorzystać. Tak padła bramka na 3:4 – Piotr Jaczewski dośrodkował piłkę dochodzącą w stronę długiego słupka, a tam głowę dołożył Jakub Muzyka. Miało to miejsce na 5 minut przed końcem spotkania, zatem bardzo realna stawała się druga z rzędu porażka gospodarzy. Ci ruszyli do zdecydowanych ataków i ostatecznie udało im się odwrócić losy. Najpierw do siatki trafił Michał Dryński, a minutę później wyłożył piłkę do Pawła Pająka, który ustalił wynik spotkania na 5:4.