Bezpośrednie starcie Defenders z FC Zaborów mogło okazać się bardzo istotne dla końcowego układu tabeli, ponieważ oba zespoły mają możliwości aby walczyć, co najmniej o podium. FC Zaborów po odniesieniu ważnej porażki w ubiegłej kolejce nie mógł sobie pozwolić na kolejną stratę punktów. Defenders z kolei, w przypadku zwycięstwa, przeskoczy ich w tabeli mając jeden rozegrany mecz mniej na koncie. Początek spotkania, po raz kolejny, przebiegał pod kontrolą gości, którzy częściej operowali piłką, ale nie przekładało się to na groźne sytuacje. Gospodarze natomiast starali się zaskoczyć z kontrataku i dość szybko się to udało. Po pięciu minutach gry jeden z zawodników z daleka próbował zaskoczyć wysuniętego bramkarza, który zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny. Można powiedzieć, że jedynie odwlekł „wyrok”. Po rozegraniu piłki z narożnika boiska Illia Dehoda wyprowadził drużynę na prowadzenie. Szansę na szybkie odrobienie strat miał Paweł Pszczoła, lecz trafił jedynie w słupek. Do końca pierwszej części meczu coraz śmielej poczynali sobie Defendersi, natomiast FC Zaborów nie miał pomysłu, jak skutecznie zagrozić ich bramce. Po wznowieniu gry przez sędziego gospodarze zadali błyskawiczny cios. Już w 26. minucie dalekie podanie bramkarza wykorzystał Artur Zawadziński i przelobował golkipera rywali. Chwilę później przysłowiowy gwóźdź do trumny wbił Konrad Dobrowolski podwyższając wynik na 3:0. Przy dobrze spisującej się defensywie – notabene – Defendersów, FC Zaborów miał nikłe szanse na odwrócenie losów spotkania. Udało się trafić Kamilowi Czerneckiemu, który „na raty” pokonał bramkarza, lecz już kilkadziesiąt sekund później trafieniem odpowiedział Jarosław Jachna ustalając wynik meczu na 4:1. Trzy punkty i mecz zaległy stawiają zwycięzców na dobrej pozycji w tabeli przed dalszą częścią rozgrywek. Goście natomiast notując drugą porażkę z rzędu wyraźnie skomplikowali sobie drogę do podium, którego jeszcze nie opuścili, ale mają komplet rozegranych spotkań, w przeciwieństwie do rywali.