W starciu KP Koziej z Dream Team Warsaw w ramach Drugiej Ligi Siódemek faworytem byli nominalni goście, chociaż spodziewaliśmy się zaciętego boju. Jednak gospodarze stawili się na placu w dość eksperymentalnym zestawieniu, co tak mocna załoga jak DTW musiała wykorzystać. I to wykorzystała. Już w 7 minucie było 0:1. Andrzej Łukomski strzelał z wolnego, futbolówka po drodze otarła się jeszcze o Patryka Kwiatkowskiego i wpadła do sieci. Nie minęło 60 sekund i już było 0:2 po tym, jak Krystian Kołodziejski zagrał do Filipa Szewczyka, a ten powiększył przewagę swojego zespołu. Po chwili „Szewa” odwdzięczył się Kołodziejczykowi, wystawiając mu piłkę jak na tacy, a napastnikowi Dream Teamu nie pozostało nic innego, jak skierować ją do bramki. Po kwadransie było już w zasadzie po meczu po tym, jak Wiktor Kruczkowski (po asyście Michała Burzyńskiego) huknął pod poprzeczkę, nie dając szans golkiperowi oponentów. Kozia starała się odgryzać, dwa razy nawet wyszła z niezłą kontrą, ale szwankowało ostatnie podanie. Co się zemściło na KP K jeszcze przed przerwą, gdy aktywny tego dnia Kołodziejski powiększył przewagę na 0:5. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona. Tuż po zmianie stron Kołodziejski skompletował hat-tricka i mieliśmy 0:6. Dodamy też, że ten zawodnik oprócz skuteczności w ataku ciężko pracował na całej długości i szerokości boisko. Dlatego, nieco uprzedzając fakty, bezdyskusyjnie wybraliśmy go MVP tych zawodów. Wróćmy jednak do spotkania. To w drugiej części było bardziej wyrównane. W 33 minucie Kozia za sprawą Piotra Stępniewskiego zdobyła nawet bramkę honorową. Od tego momentu już za wiele się nie działo. DTW mieli kilka okazji, jedną z nich w dość spektakularny sposób zepsuł Maciej Szpakowski, ale finalnie rezultat 1:6 już się nie zmienił. Dream Team Warsaw po bardzo udanym występie zasłużenie zainkasował trzy oczka, sięgając po premierowe tej wiosny zwycięstwo.