W spotkanie w ramach inauguracji Pierwszej Ligi Szóstek pomiędzy La Zabavą a Motive nie zabrakło dużych emocji. W poprzednim starciu tych drużyn, jeszcze na trzecim poziomie rozgrywek, wysokie zwycięstwo odniosła ekipa Macieja Bartosiewicza, ale tutaj spodziewaliśmy się bardziej jednostronnego widowiska. I mieliśmy rację. Już w 4 minucie strzelanie rozpoczął Łukasz Bimek, ale szybko odpowiedział Adrian Olpiński, a potem ładnym strzałem popisał się Piotr Gwiaździński i było 1:2. Chwilę później Tomasz Muszyński odebrał piłkę rywalowi, podał ją do Rafała Dębskiego, a ten z bliska skierował ją do siatki. Lecz po nieco ponad kwadransie było już 2:4. Najpierw trafił Patryk Mirowski, potem LZ strzelili samobója i przez to musieli odrabiać straty. Jeszcze przed przerwą udała im się ta sztuka i za sprawą Łukasza Gadomskiego i ponownie Bimka pierwszą połowę zakończyliśmy przy stanie 4:4. Ekipa w zielonych koszulkach nie zadowalała się remisem i w 32 minucie drugi raz w tym meczu wyszła na prowadzenie dzięki bramce Dębskiego. Później było wiele okazji do zmiany rezultatu, futbolówka obijała obramowanie, świetnie też między słupkami spisywali się obaj golkiperzy, przez co na następne gole musieliśmy czekać do samej końcówki. W 44 minucie Krzysztof Sobolewski świetnie wypatrzył Dębskiego, ten skompletował hat-tricka, podwyższając na 6:4. Jednak goście w ciągu minuty wyrównali dzięki Bartosiewiczowi oraz Olpińskiemu (świetna solowa akcja tego zawodnika). W ostatnim fragmencie tego widowiska obie drużyny miały okazję, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale finalnie zakończyło się na remisie 6:6. Zarówno La Zabava, jak i Motive, już w pierwszej kolejce pokazali swoją moc, co tylko zwiastuje sporo mocnych wrażeń w tym sezonie.