Konfrontacja FC Zaborów i KP Kozia w ramach Drugiej Ligi Siódemek lepiej rozpoczęła ekipa w czarnych trykotach. Najpierw, w 5 minucie, Piotr Stępniewski na raty uderzył na 0:1, a po niespełna kwadransie Antoni Pieńkos wyłożył piłkę do Pawła Chróstowskiego, a ten podwyższył na 0:2. Gospodarze jednak to nie załamało i szybko wrócili do gry. Już po chwili Czarek Zahorodny zmniejszył straty na 1:2, a po 18 minutach asystujący przy pierwszym golu dla FC Z Sylwester Jackiewicz sam trafił do siatki po asyście Bartka Pietrzaka. Potem Zaborów miał jeszcze dwie doskonałe okazje do zmiany wyniku, ale dobrze między słupkami spisał się Michał Owsianowski i do przerwy już nic się nie zmieniło. Po zmianie stron świetnie dysponowany tego dnia Adrian Dadas zdobył bramkę na 3:2 i FC Z po raz pierwszy w tym meczu prowadzili. A gdy w 41 minucie Jackiewicz po raz drugi wpisał się na listę strzelców, to wydawało się, że zespół w niebiesko-czerwonych koszulkach zdobędzie trzy punkty. Nic bardziej mylnego. KP K nie poddali się i w 45 minucie za sprawą Chróstowskiego zbliżyli się do rywali. I poszli za ciosem. W ostatniej akcji tego naprawdę ciekawego widowiska Michał Zieliński zagrał do Pieńkosa, a ten umieścił futbolówkę w siatce. I zakończyło się na 4:4. Zarówno FC Zaborów, jak i KP Kozia, mogą czuć po tej potyczce mały niedosyt, ale naszym zdaniem remis to było sprawieliwe rozstrzygnięcie.