W czwartym starciu tej kolejki Szóstej Ligi Zimowej przedostatnia w tabeli Znista podejmowała Bemovię, która cały czas pozostawał w walce o medale. Mało tego goście już wiedzieli, że swój mecz przegrał trzeci w stawce GC, a zatem mieli okazję dogonić go w tabeli. Faworytem byli oczywiście gracze w czerwonych trykotach, ale ostrzegaliśmy przed dobrze acz pechowo grającą Znistą. Wprawdzie strzelanie już w trzeciej minucie zaczęła Bamovia, ale już cztery minuty potem na prowadzeniu byli gospodarze. Jak się okazało do końca pierwszej połowy goście doprowadzali do remisu jeszcze dwa razy, ale rywal za każdym razem odskakiwał na jedną bramkę, dowożąc prowadzenie 4:3 do przerwy. Po zmianie stron błyskawicznie do remisu doprowadzili goście, po czym zablokowali dostęp do bramki, nie pozwalając rywalowi skutecznie odpowiedzieć i w końcu sami w trzydziestej czwarte minucie meczu przełamali go, odwracając losy meczu. Wprawdzie minutę później znów był remis (5:5), który jakby nie było utrzymał się do ostatnich minut. Te ewidentnie należały do ekipy z Bemowa, która wbiła jeszcze trzy gole, stawiając kropkę nad i. Ostatecznie Bemovia po wielkich emocjach pokonała Znistę 8:5 i wprawdzie zachowała czwartą pozycję, ale zrównała się w tabeli z trzecią drużyną. Najlepszy na placu był autor gola i trzech asyst, Daniel Białek, ale nie możemy także przejść obojętnie obok wyczyny Maćka Błażejewskiego, który dla gospodarzy skompletował hattricka.