W meczu zamykającym tą kolejkę Drugiej Ligi Siódemek czwarty w stawce FC Warsaw United podejmował ósmą w tabeli Lantrę. Była to konfrontacja dwóch doświadczonych drużyny, które mają za sobą występy nawet w pierwszej lidze. Obie ekipy wprawdzie dzieli w tabeli kilka ładnych miejsc, ale tak naprawdę jest to tylko jeden punkt różnicy, a więc po tym meczu mogły równie dobrze zamienić się miejscami. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana i zacięta, a sam wynik najlepiej ją odzwierciedla. Pierwsi do głosu doszli goście, których na prowadzenie wyprowadził Stefan Yashehyshyn. Potem mimo nieustępliwej walki wynik się nie zmieniał i dopiero pięć minut przed przerwą rezultat pierwszej odsłony ustalił Mateusz Markowski, doprowadzając do stanu 1:1. Początek drugiej połowy nadal był bardzo zacięty i tak naprawdę jedni i drudzy mogli wyjść na prowadzenie. Sztuka ta udałą się w końcu Kubie Filutowskiemu, który osiem minut po przerwie wyprowadził FCWU na prowadzenie 2:1. Lantra nadal nie odpuszczała, ale obrona gospodarzy grała dobre zawody i nie pozwalała rywalom na wiele. Tymczasem siedem minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego Eryk Myrcha trafił na 3:1, praktycznie wybijając gościom z głów marzenia o korzystnym wyniku. Mało tego można powiedzieć, że golem tym zawodnik gospodarzy rozwiązał mały worek z bramkami, bo do końca zawodów gracze w białych trykotach jeszcze dwa razy pokonali bramkarza rywali. Najpierw gola numer dwa w tym meczu strzelił najlepszy na boisku – Mateusz Markowski, a wynik spotkania ustalił Olaf Jasiński. W międzyczasie jeszcze honor gości w drugiej połowie uratował Mateusz Kowalkowski. Ostatecznie FC Warsaw United po świetnej drugiej połowie zasłużenie pokonali Lantrę 5:2 i wprawdzie spadli w tabeli o jedną pozycję, ale dołączyli do grona drużyn z miejsc 2-5, które zgromadziły po siedem punktów.