Takie emocje powinny towarzyszyć meczom o najwyższą stawkę. Zwroty akcji, piękne gole i fenomenalna pogoń, a to wszystko zakończone sprawiedliwym remisem. W szranki stanęły dwie drużyny z samego dołu tabeli, a dokładnie Wariaty Kuchara podejmowały FC Zielony Alkobus i co ciekawe obie ekipy już wiedziały, że właśnie remis da im utrzymanie w lidze. Nikt jednak nie zamierzał kalkulować, a wręcz obie drużyny wręcz kipiały rządzą zwycięstwa. Pierwsi do głosu doszli gospodarze, którzy po dziesięciu minutach prowadzili już 2:0. Sześć minut potem rywal złapał kontakt, a tuż przed przerwą dołożył jeszcze dwa gole, schodząc na odpoczynek przy prowadzeniu 3:2. Mało tego zaraz po zmianie stron goście poszli za ciosem. Wbili kolejne dwa gole, odskakując na wydawało by się bezpieczne trzy trafienia. Gospodarze jednak się nie poddali, a kapitalną partie rozgrywał Stasiu Kędzierski, który miał prosty plan: wbić przynajmniej tyle goli by dogonić w wyścigu po tytuł króla strzelców Karola Mroczkowskiego z Varsovii. Natchniony wręcz popularny „Stasiu” dwoił się troił, wpisując się co chwila na listę strzelców. Trafił na 3:5 oraz 4:5, a miał już na koncie dwa gole z pierwszej odsłony. Wprawdzie chwile potem golem na 6:4 odpowiedzieli rywale, w szeregach którego brylował z kolei Karol Nowak. Wariaty nie złożyli broni i zagrali do końca. Sześć minut przed końcem meczu gola kontaktowego zdobył Artur Barwicki, a remis gospodarzom uratował niezawodny Kędzierski, który zakończył zawody z pięcioma golami, doganiając najlepszego strzelca drugiej ligi. Rezultat 6:6 z przebiegu całego meczu jest w naszym odczuciu wynikiem jak najbardziej sprawiedliwym.