Zerowy dorobek punktowy i raptem jeden gol strzelony przez Zespół R nie pozostawiał złudzeń, że nie będą faworytami tego starcia. NKS Piotrovia może nie grała do tej pory bardzo efektownie, ale za to efektywnie. Dwa mecze, sześć punktów. Mimo wszystko od początku spotkania było widać, że gospodarze nie mają zamiaru oddać punktów bez walki. Jako pierwsi prowadzenie, zgodnie z planem, objęli goście po golu Dominika Potępskiego w 10. minucie. Chwilę później przed dobrą okazją stanął Kacper Rogacn, ale jego strzał z bliska zatrzymał golkiper. W 14. minucie z dystansu próbował Agaton Koziński, lecz bramkarz sparował piłkę na rzut rożny. Do trzech razy sztuka mógł powiedzieć w 18. minucie Filip Morawski trafiając na 1:1. Długo na bramkę pracował Zespół R, aby po upływie trzech minut stracić remis. Indywidualną akcją popisał się Dominik Potępski i NKS ponownie prowadził jednym golem. Tym razem gospodarze nie zwlekali i jeszcze przed przerwą do remisu doprowadził Adam Matysiak. Co by nie mówić, wynik 2:2 do przerwy to nie lada niespodzianka. W drugiej części, około trzech minut po wznowieniu gry, z szybkim atakiem spod swojego pola karnego ruszył Szymon Chmielewski. Swoim sprintem wzdłuż linii bocznej boiska pozostawił w tyle rywali, ale na skuteczne wykończenie akcji zabrało sił i zyskał jedynie rzut rożny. W kolejnych minutach Zespół R się nie cofnął i aktywnie szukał okazji do objęcia prowadzenia. Gdy w 40. minucie fatalną interwencję zaliczył golkiper gości, zapachniało sensacją. Niestety już chwilę później podobny błąd popełnił jego vis-a-vis i na 8 minut przed końcem spotkania był remis 3:3. Gospodarze jednak świetnie wyczuli, że mają szanse na pierwsze zwycięstwo. W 44. minucie w ostatniej chwili piłkę z sprzed linii bramkowej wybijał Robert Chojnicki. Pomogło to jednak tylko na chwilę, ponieważ Krzysztof Rogacin w 46. minucie trafił na 4:3. NKS nie był w stanie odwrócić losów i mogliśmy mówić o sensacji.