Niedzielne zmagania piątej kolejki Drugiej Ligi Siódemek zainaugurowało hitowe starcie czwartej drużyny w stawce z liderem, a dokładnie FC Zaborowa z Defenders. Nie było mowy o wskazywaniu faworyta tego starcia. Można śmiało napisać, że obie ekipy to rewelacje tej edycji bemowskich siódemek. Gospodarze to jakby nie było debiutanci w Lidze Bemowskiej, goście natomiast są beniaminkiem drugiej ligi i co ciekawe obie ekipy dzielą tylko trzy punkty. Tymczasem na boisku wedle przypuszczeń oglądaliśmy bardzo dobre, szybkie widowisko. Pierwsi do głosu już w drugiej minucie doszli goście, a dokładnie Jarek Jachna wykorzystał zagranie Justyna Króla i było 1:0. Odpowiedź gospodarzy przyszła jednak szybko, bo sześć minut później gdy zagranie Adriana Dadasa wykorzystał Kamil Czarnecki. Potem oglądaliśmy trochę piłkarskich szachów i popis nieskuteczności, czego efektem był brak kolejnych goli, bynajmniej w tej połowie. Do przerwy zatem mieliśmy 1:1. Po zmianie stron bardzo długo utrzymywał nam się obraz walki o każdy centymetr boiska, w którym jedni i drudzy mogli zmienić rezultat meczu. W końcu w czterdziestej minucie strzelecką niemoc przełamali gracze w czerwonych trykotach, a dokładnie Mateusz Nyśk, który wykorzysta podanie Mateusz Gajdy. Prowadzenie Defenders 2:1 utrzymywało się niemal do końca meczu, ale zabójczą końcówką popisali się gospodarze. Najpierw trzy minuty przed końcem zawodów lot piłki po strzale z rzutu wolnego Pawła Zahorodnego zmienił Dadas, doprowadzając do remisu, a chwilę potem ten sam zawodnik wykorzystał zagranie Sylwka Jacewicza, dając swojej drużynie upragnione trzy punkty i samemu zgarniając tytuł gracza meczu (dwa gole i asysta), ostatecznie po wielkich emocjach FC Zaborów pokonał Defenders 3:2, awansując tym samym na najniższy stopień podium i spychając oponenta tuż za podium. |