Starcie beniaminków Pierwszej Ligi było idealnym zamknięciem drugiej kolejki. Szybki i obfitujący w gole, mecz nie pozwalał się nikomu nudzić. Pierwsze uderzenie zanotował Moszna Squad, Patryk Kondej wyłożył patelnię Mariuszowi Popkowi, a ten z metra umieścił piłkę w bramce. Odpowiedź BKSu 04 Górki była szybka i mocna. Do rzutu wolnego podszedł Mateusz Weziński. Zawiń po długim - usłyszał od trenera Moszny i tak też zrobił. Źle ustawiony bramkarz Moszny dał sobie wrzucić piłkę za kołnierz. Jednak remis nie trwał długo. W oblężeniu bramki Bekaesu Jacek Wróblewski odszukał podaniem Michała Burzyńskiego, a ten przełożył sobie piłkę z prawej na lewą nogę i walnął po długim na 2:1. W tym momencie Moszna cofnęły się do obrony i robiły to dosyć mądrze, spokojnie rozgrywając piłkę i nie pałując lagi, jak powiedział jeden z dotychczasowych strzelców, pragnący zachować anonimowość. Przed przerwą jeszcze Paweł Kalinowski dał mały popis swoich umiejętności, przeszedł całą obronę Górek jak pierwszy poziom w Mario Bros i pokonał zaskoczonego tym faktem bramkarza. W drugiej części spotkania dołożył jeszcze jedną bramkę, tym razem technicznym strzałem z rzutu wolnego i zapewnił spokój swoim kolegom. BKS nie zamierzał się jednak poddawać i zaczął gonić wynik. Sił starczyło jednak na jedną, dość przypadkową bramkę. Niezbyt mocny strzał zza pola karnego trafił w czoło Burzyńskiego, ten wybijając trafił piłką w plecy innego obrońcę. Futbolówka spadła pod nogi Macieja Chorostowskiego i kopnięta z dwóch metrów do bramki. Ostateczny wynik 4:2 jawi się jako dość sprawiedliwy, choć z pewnością stawia Górki w kiepskim położeniu. Z drugiej strony jeżeli mają gdzieś iść, to tylko w górę, więc nawet zgodnie z nazwą. P.S. Pod koniec drugiej połowy, Burza miał wyśmienitą okazję bramkową, ale zamiast strzelić gola strącał wronie gniazda. Wiele, naprawdę wiele osób domagało się umieszczenia tego w oficjalnej relacji, ale wydarzenie to nie miało żadnego wpływu na przebieg spotkania, więc wzmianka ląduje jedynie w post scriptum. |