Mimo, że faworytem byli Zmarnowani Juniorzy, którzy pewnie wygrali dwie ostatnie potyczki, to wiedzieliśmy, że Kristal jest w stanie sprawić niespodziankę. Goście losy tytułu mieli we własnych rękach i przy wygranych do końca sezonu odebraliby złote krążki. Zatem był to bardzo ważny mecz. Spotkanie jednak rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy i ich prowadzenia 4:1 po niespełna 10-ciu minutach rywalizacji. Kristal aż do bólu wykorzystywał nieobecność w swojej bramce golkipera ZJ, którzy co i rusz notowali straty piłki. Goście niemrawo, ale jednak się przebudzali i nacierali na bramkę. Okazje nie przychodziły łatwo, a ryzyko bycia skontrowanym było duże. Niemniej nieco ostudzone głowy pozwoliły złapać kontakt z przeciwnikiem jeszcze przed przerwą. Wynik 4:3 pozostawiał spotkanie otwarte. Już po trzech minutach drugiej części Zmarnowani Juniorzy wyszli na prowadzenie 4:5. Kilkadziesiąt sekund później mieliśmy ponownie remis. Następnie przez dłuższy fragment oglądaliśmy wyrównaną grę, w której obie strony mogły przechylić szalę na swoją stronę, ale ostatecznie piłka nie zatrzepotała w siatce ani razu. Przełom nadszedł w 32. minucie. Kristal ponownie objął na prowadzenie i znakomita gra duetu Dima Dewedenko – Mityk Demedenko pozwoliła powiększyć przewagę do wyniku 8:5. Co prawda w 37. minucie do siatki trafił Adrian Bucki, lecz było już zdecydowanie za późno na skuteczną pogoń za przeciwnikiem. Po ciekawym spotkaniu Kristal sprawił kolejną już niespodziankę w tym sezonie wygrywając 8:6 z faworyzowanym pretendentem. Rewelacyjny występ zanotował wyżej wspomniany duet – Dima zanotował 4 asysty, a Mityk trafił do siatki 5 razy. Do tego byli wspierani przez Tarasa Tsolkovskyiego, który ustrzelił hat-tricka.