Zespół Drink Man podjął się nie lada wyzwania. O 10 podejmował Zielonych, z którymi wygrał rzutem na taśmę, a już godzinę później na zawodników tego zespołu czekała kolejna ciężka przeprawa. Tym razem na pojedynek z ekipą Mirka Wyszczelskiego i to na własnym terenie czekał Tank Team. Co ciekawe DM w tej chwili był na trzecim miejscu w tabeli. Do wicemistrzostwa potrzebował zwycięstwa, natomiast do brązu remisu. TT tymczasem rozpoczynał swoją drogę trzech meczów, której zwieńczeniem miały być srebrne medale. Spotkanie nie rozpoczęło się najlepiej dla gości. Już na początku spotkania stracili dwie bramki autorstwa Pawła Kierzkiewicza i Adama Markowskiego. Gola kontaktowego w trzynastej minucie zdobył Łukasz Skwarko, lecz cztery minuty później uderzenie Macieja Kurpiasa sprawiło, że rezultat wynosił już 3:1. Sześć minut przed przerwą, Drink Mani ponownie złapali kontakt z rywalami, tym razem dzięki Alanowi Stępniewskiemu. W drugiej odsłonie meczu to gospodarze wiedli prym. Zaczęli od strzelenia gola na 4:2, autorstwa Macieja Banaska. Mimo, iż minutę później goście ponownie zaliczyli trafienie kontaktowe autorstwa Skwarko, to Tank Team sztywno realizował swoje założenia - tworzył przewagę w środku pola, stwarzał sobie sytuacje strzeleckie, czego efektem była druga w tym meczu bramka Banaska. Goście walczyli jednak do końca i ponownie zdołali zmniejszyć przewagę rywali do jednego gola, za sprawą trafienia Michała Fijołka w czterdziestej szóstej minucie, lecz tym razem wola walki nie wystarczyła do wyszarpania choćby jednego punktu rywalom. Zwycięstwo 5:4 było pierwszym krokiem Marcina Tymoszczuka i spółki w nieudanej jak się na koniec okazało pogoni za podium Czwartej Ligi Zimowej.