Rywalizację Pierwszej Ligi Zimowej zainaugurowało starcie Moszny Squad ze Zmarnowanymi Talentami. Gospodarzy to aktualnie czwarta drużyna bemowskich siódemek, natomiast goście przedstawili nam się w tej samej edycji, gdzie na inauguracje jedną bramką pokonali właśnie ekipę Pawła Maula i to właśnie tej bramki zabrakło Mosznie do mistrzostwa Ligi Bemowskiej. Mimo wszystko faworytem pozostawali gospodarze. Mecz od początku do końca był bardzo wyrównanym widowiskiem. Moszna straciła zaciąg AnonyMMous, ale w jej szeregach pojawił nowy zaciąg z Gladiatorów. Znowu nowe twarze, które dają gwarancję jakości ale nie zgrania, bo to ewidentnie kulało. Goście tymczasem to dobrze rozumiejący się zespół, który uzupełniał się na całym boisku. MS próbował rozgrywać, a ZT skutecznie przeszkadzały i próbowały szans w kontratakach. Gospodarze w szesnastej minucie jednak dopięli swego i znaleźli drogę do bramki. Jak się okazało był to jedyny gol do przerwy. Po zmianie stron coraz więcej zagrożenia zaczęli stwarzać gracze w niebieskich trykotach, którzy po dziesięciu minutach doprowadzili do remisu. Potem okazje mieli i jedni i drudzy, ale piłka długo nie mogła znaleźć drogi do bramki. Z jednej stronu dobrze bronił Marcin Osowski, a z drugiej dwoi się i troił najlepszy na placu – Darek Hanowicz. Dwie minuty przed końcem meczu w zamieszaniu w polu karnym obrońca gospodarzy trafił do swojej bramki i niespodzianka zawisła w powietrzu. Demony wróciły, ale gracze w czarnych trykotach pokazali jednak charakter i zagrali do końca, ratując remis minutę przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Ostatecznie po wielkiej dramaturgii Moszna Squad zremisował ze Zmarnowanymi Talentami 2:2 i trzeba przyznać, że jest to sprawiedliwy remis.