Na zakończenie inauguracyjnej serii Pierwszej Ligi Siódemek absolutny debiutant w Lidze Bemowskiej, Zmarnowane Talenty podejmował doświadczoną ekipą Moszny Squad. Nie wiedząc o nominalnych gospodarzach praktycznie nic postawiliśmy na dominację gości. Tymczasem rzeczywiście ekipa Pawła Maula dominowała ale tylko w pierwszych minutach, gdy po trafieniach Maćka Latosiewicza oraz Damiana Metryki spokojnie prowadziła 2:0. Gracze w czarnych trykotach chyba pomyśleli, że to będzie spacerek, bo ewidentnie przysypiali w defensywie, a świetnie zorganizowany rywal nie omieszkał tego wykorzystać. Gospodarze bardzo szybko przeszli do konkretów i w kilka minut doprowadzili do remisu 2:2 (gole Marek Pietrzak i Łukasz Jarosz). Mało tego gracze w niebieskich trykotach poszli za ciosem i w czternastej minucie po golu Kaspra Zalewskiego wyszli na prowadzenie 3:2. Rozpoczął się mały Rollercoaster. Trzy minuty potem do remisu doprowadził Jacek Wróblewski, ale jeszcze przed przerwą wygraną 4:3 w pierwszej połowie zapewnił gospodarzom Pietrzak. Po zmianie stron do roboty wzięli się gracze w czarnych trykotach i trzeba powiedzieć że przeważali, ale na gola wyrównującego kazali nam czekać, aż czternaście minut, gdy na 4:4 trafił Eryk Stoch. Goście poszli za ciosem i chwilę potem prowadzili już 5:4, a na listę strzelców dopisał się Adrian Cuch. MS osiągnął swój cel i zamiast pójść za ciosem pozwolił rywalowi odpowiedzieć, a ten pokazał jak należy grać do końca. Cały show skradł wspominany już wcześniej Marek Pietrzak, który najpierw dwie minuty przed końcem meczu doprowadził do stanu 5:5, a minutę potem przechylił szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu. Zmarnowane Talenty zatem kapitalnie rozpoczęły przygodę z LB i ostatecznie po szalonym meczu pokonały Mosznę Squad 6:5, sprawiając mega sensację. Niekwestionowanym bohaterem gospodarzy został autor czterech goli, wspomniany już wcześniej Marek Pietrzak.