Zamykający kolejkę mecz między Yelonkami i Albatrosami miał niecodzienny przebieg. Yelonki pojawili się na placu gry w czeterech i rozpoczęli mecz z dobranym "z łapanki" bramkarzem. Paradoksalnie to oni już w pierszej minucie strzelili gola i wykorzystali senność Albatrosów. Brak jednego zawodnika mimo wszystko przekadzał i Albatrosy wyszli na prowadzenie 4:2. W tym momencie dotarł szósty zawodnik Yelonek i udało im się odbić z wynikiem, schodząc na przerwę z prowadzeniem 6:4. Na drugą połowę dotarł również nominalny bramkarz Yelonek i gra w ich wykonaniu widocznie się poprawiła. Mimo minimalnej przewagi Yelonek wynik był jeszcze otwarty, niestety w przypadkowej sytuacji kontuzji doznał kapitan Albatrosów Tomasz Sekita i musieli oni grać ostatnie 15 minut o jednego mniej. Przez to zabrakło sił i motywacji, żeby jeszcze o coś walczyć i końcówka spotkania to po prostu punktowanie przez zawodników Yelonek. Trzeba oddać drużynie Alberta Szlagi fakt, że nie poddali się grając jednego mniej i dzięki temu zainkasowali 3 punkty. Z drugiej strony, dla Albatrosów nieźle szarpał Tomasz Dąbrowski, ale jeden zawodnik bez zmian nie jest niestety w stanie wygrać meczu i ostatecznie wynik wskazywał 17:7 dla Yelonek.