Mecz sąsiadów w ligowej tabeli, czyli KP Koziej z Pohyblem, zapowiadał się na ciekawe widowisko i trzeba przyznać, że nie było miejsca na nudę w tej potyczce. W pierwszej połowie obie drużyny były bardzo zdyscyplinowane w defensywie, stąd też do przerwy mogliśmy zobaczyć tylko jedną bramkę. Jej zdobywcą był Przemysław Girgiel. Druga odsłona zaś zaczęła się naprawdę od mocnego uderzenia. Najpierw nominalni goście za sprawą Mateusza Malety i trafienia samobójczego zdołali podwyższyć prowadzenie na 0:3, ale już po chwili było 2:3 po golach Tomasza Komora i Antoniego Pieńkosa. A to wszystko w ciągu zaledwie pierwszych ośmiu minut drugiej połowy. Później spotkanie nieco zwolniło, ale potem KP Kozia, która grała bardzo pechowo, w ciągu paru momentów najpierw strzeliła drugą tego dnia bramkę samobójczą, a potem straciła też dość pechowo gola, po raz kolejny największym sprytem w polu karnym wykazał się Girgiel. Ekipa Patryka Berusa nie poddawała się i po drugim golu Tomka Komora zniwelowała nieco straty, jednak tuż przed końcem tego widowiska wynik na 3:6 ustalił Kuba Golba i takim też rezultatem zakończyło się to interesujące starcie. Pohybel po tym zwycięstwie wskoczył na czwarte miejsce, KP K zaś spadli z szóstej na siódmą pozycję.