Po tym meczu spodziewaliśmy się wyrównanej walki do samego końca i na szczęście zarówno Marchewki Zagłady jak i Akszon Team nas nie rozczarowali. Od samego początku było widać, że będzie to zacięte widowisko. Na każdą niebezpieczną akcję przeciwnicy odpowiadali dokładnie tym samym, a bramki tylko mobilizowały jednych i drugich do walki. W pierwszej połowie dwa gole strzelił Mateusz Nyśk, który był motorem napędowym Marchewek. Taką samą funkcję w Akszon Teamie pełnił  Aleksander Eibl, który w pierwszej części również dwa razy wpisał się na listę strzelców. Po zaciętej pierwszej połowie, która zakończyła się przewagą jednego gola dla Akszonu, ekipa Pawła Milewskiego, postanowiła wrzucić piąty bieg. Na początku zaowocowało to trzybramkową przewagą, lecz nie było to w stanie stłamsić ducha walki ambitnych Marchewek, które w mgnieniu oka odrobili stratę i wyrównali wynik do stanu 5:5. Następnie najlepsi na placu Nyśk i Eibl zdobyli po czwartej bramce, lecz nikt nie zdołał przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Reasumując, po interesującym i obfitującym w bramki pojedynku, obie ekipy, chcąc, nie chcąc musiały zadowolić się podziałem punktów.