Obie drużyny podeszły do meczu z twardym nastawieniem i od początku oglądaliśmy na boisku twardą wymianę piłkarskich ciosów. Chaos stwarzał sobie więcej dobrych okazji i bardzo sprytnie prowadził grę obronną, blokując piłkę zamykając zawodników TBD bez opcji podania. Tak toczyła się gra do niebezpiecznego starcia bramkarza TBD, Mateusza Popławskiego, z Kamilem Tarapaczem, który wpadł przed polem karnym na interweniującego głową goalkeepera. Od tego momentu Chaos zaczął grać zgodnie ze swoją nazwą, od połowy boiska tracąc pomysły na prowadzenie gry, regularnie podnosząc piłkę i wydłużając podania. Mimo wszystko, jedno z takich zagrań przynosi skutek i szarżujący Tarapacz wykłada piłkę do Piotra Dzisiówa. 1:0 dla Chaosu utrzymało się przez 2 minuty, bo jeszcze przed przerwą zdołał wyrównać TBD. Po gwizdku dużą przewagę osiągną Chaos, ale długo nie potrafił udokumentować jej bramką. Najbliżej był Krzysztof Ziejewski, który posłał petardę prosto w słupek. W końcu strzelił, zawsze bardzo aktywny w ataku, Kamil Tarapacz. Podobnie jak przy pierwszym golu, chwilę później zaspała obrona Chaosu i TBD znów wyrównało. Rezultat spotkania został ustalony w przedziwnych okolicznościach. Po strzale Macieja Błachnio, bramkarz Chaosu próbując wykopać toczącą się piłkę minął się z nią, a ta wpadła do bramki.