Mimo wpadki Agilu w poprzedniej kolejce, to oni byli wyraźnym faworytem pojedynku z Alea lacta Est. Nominalni gospodarze odnieśli jedno zwycięstwo, na inaugurację, i od tamtej pory systematycznie oddają przeciwnikom komplet punktów. Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla faworytów – w 2. minucie po podaniu Damiana Metryki do siatki trafił Filip Adamek. Chwilę później mógł być remis, ale pojedynek oko w oko z bramkarzem przegrał jeden z zawodników Alea. Goście zdecydowanie dłużej starali się budować swoje akcje, w czym skrzętnie wykorzystywali możliwość gry z bramkarzem i powoli budowali przewagę. Nie przekładało się to na kolejne bramki, lecz zapewniało spokój w obronie. Prowadzenie podwyższył Arek Gromadka w 11. minucie, a wynik nie uległ zmianie aż do przerwy. Po wznowieniu gry goście konsekwentnie atakowali i już po 26. minutach gry prowadzili 0:4. Przy obu trafieniach asystował Damian Metryka. Warto dodać, że dopuścili przeciwników do raptem kilku uderzeń z dystansu, ale przy każdej próbie czujny był bramkarz. Wraz z kolejnymi minutami Alea starała się wywierać większą presję na przeciwnikach wychodząc do pressingu na ich połowie. Kilka razy wprowadziło to trochę nerwowości w poczynaniach gości, ale nie przyniosło efektów w postaci goli. Dopiero w 35. minucie Andrzej Gorlov trafił po raz pierwszy. Przez pozostałe pięć minut w grze obu drużyn było mniej taktyki, a więcej improwizacji, co przełożyło się na dwie bramki Agilu i jedną Alea. Ostatecznie Agil powrócił do wygrywania odnosząc pewne zwycięstwo 2:6.