W drugim sobotnim starciu inauguracyjnej serii Czwartej Ligi Siódemek byliśmy świadkami derbowej potyczki pomiędzy FC Running Team a Harataczami. Szczerze mówiąc nie mieliśmy pojęcia jak podzieliły się graczami owe drużyny. Gospodarze na co dzień rywalizują właśnie w „siódemkach”, natomiast goście to stali bywalcy letnich edycji Ligi Bemowskiej. W każdym bądź razie ci sami gracze występowali w obu zespołach. Haratacze tymczasem wyszli niemal nie zmienionym składem z lata, natomiast wynikające z tego braki kadrowe FCRT-u, Krzysztof Górecki uzupełnił nowymi twarzami. Na murawie tymczasem od pierwszego gwizdka oglądaliśmy bardzo zacięte i wyrównane zawody, w których było mnóstwo walki w środku pola. Obie ekipy dość rzadko dochodziły do klarownych sytuacji, ale już dochodziły to zdecydowanie lepiej wyregulowane celowniki mieli goście. Przed przerwą jednak tylko raz udało im się pokonać bramkarza rywali, a sztuki tej w dziesiątej minucie dokonał Maksym Frantisov. Po zmianie stron momentalnie na 2:0 podwyższył Piotr Paśniewicz, ustawiając poniekąd losy tego meczu. Wprawdzie gospodarze ruszyli do odrabiania strat i nawet udało im się strzelić gola kontaktowego (Krystian Zbrzeski), ale końcówka należała już tylko do gości. Trzy minuty przed końcem meczu na 3:1 trafił najlepszy na placu – Frantisov, a chwilę potem gospodarzy do końca pogrążył Michał Durski. Ostatecznie po niezłych zawodach Haratacze pewnie pokonali FC Running Team 4:1, zostając tym samym wiceliderem czwartej ligi.