Na zakończenie trzeciej kolejki najwyższego szczebla ligi siódemek przy Obrońców Tobruku 11 słabo radzący sobie od początku jesieni Orły Leszka podejmowały ekipę Drink Men, która z kolei tą edycję rozpoczęła w kratkę. Nominalni gospodarze przegrali oba pierwsze mecze, podczas gdy goście po wpadce w pierwszej serii w drugiej już gładko ograli swojego rywala. W roli faworyta widzieliśmy ekipę Mirka Wyszczelskiego, ale w jej szeregach obejrzeliśmy, aż cztery nowe twarze, co na pewno przełożyło się na jej dyspozycje. Całe zawody były bardzo zacięte, ale stroną przeważającą, a co za tym idzie będącą częściej przy piłce byli gracze w „niebiesko-pomarańczowych” trykotach. Gola jednak przed przerwą zdobyli gospodarze, a dokładnie Paweł Przyborski, który w dwudziestej minucie wykorzystał zagranie Wojtka Muranowicza i ustalając wynik pierwszej odsłony. Po zmianie stron goście za wszelką cenę dążyli do odrobienia strat, ale długo „walili głową w mur”. W trzydziestej szóstej minucie w końcu im się to udało, a dokładnie najlepszemu na placu Bartłomiejowi Adamiakowi, który strzałem z dystansu doprowadził do stanu 1:1. Goście poszli za ciosem i kilka razy byli bliscy przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, ale defensywa „Orłów” z dobrze dysponowanym między słupkami Arkadiuszem Warpechowskim nie dała się już pokonać. Z drugiej strony gospodarze szukali swoich szans w kontratakach i również mieli swoje okazję, ale rezultat do końca zawodów już się nie zmienił. Ostatecznie po meczu walki Orły Leszka zremisowały z Drink Men 1:1. Dla gospodarzy to premierowy punkt, który wygrzebał ich w ostatniego miejsca w tabeli, podczas gdy dla gości to czwarte „oczko”w tej edycji, co daje im pozycję w środku stawki.