Obie drużyny od pierwszego gwizdka wykazywały dużą chęć strzelenie gola, parły więc do przodu nie zważając na nic. Niestety, klarownych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo, a strzałów jeszcze mniej. Pierwsza bramka w meczu też nie była efektem wypracowanej sytuacji, tylko bardzo szybkiego i przytomnie wyprowadzonego kontrataku. Mikołaj Zieliński wypuścił w pełen bieg Dominika Bodycha, a ten spokojnie wygrał starcie z bramkarzem, mimo asekuracji obrońcy. ASPN przed przerwą zdążył jeszcze podwyższyć, tym razem precyzyjnie rozkładając obronę przeciwników. Sanacja całą połowę zagrała tak, jakbyśmy się pierwszy raz widzieli na oczy, absolutnie bez środka, wszystkie akcje przeprowadzając skrzydłami i kończąc wrzutką. W drugiej części spotkania ASPN postanowiło bronić wyniku za wszelką cenę, czego ofiarą stał się jeden z zawodników. W niespecjalnie groźnej sytuacji, obrońca asekurował się mocnym wybiciem piłki w bliżej nieokreślonym kierunku. Futbolówka przeleciała zaledwie dwa metry i z impetem trafiła Łukasza Jundziłła w nos, obalając go na ziemię. Tym zagraniem drużyna z Bemowa pozbawiła się niemal całej ławki rezerwowych, bo za Łukasza momentalnie wszedł zmiennik, a dwie osoby pojechały odwieźć oszołomionego zawodnika do szpitala. Od tej chwili Sanacją zaczęła przeważać, by w kilka chwil później zdobyć kontaktową bramkę. Piotrek Zaręba z różnego podał do Michała Burzyńskiego, ten oszukał obrońcę zwodem na zamach i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. ASPN musieli bronić korzystnego rezultatu, a SPL czuli, że remis jest w ich zasięgu. Mecz się zaostrzył tak, że sędzia musiał sięgnąć po kartki, ale długo żaden zespół nie mógł przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Mądrze broniący się ASPN dopiero pod koniec opadli z sił i w zamieszaniu podbramkowym wyrównującą bramkę zdobył Rafał Duk.