W sobotni poranek w meczu na szczycie Czwartej Ligi Siódemek wicelider, FC Running Team podejmował szósty zespół w stawce, Chyże Rosomaki. Był to mecz o przysłowiowe sześć punktów. Gospodarze mieli trzy punkty straty do lidera, a więc chcieli przynajmniej utrzymać tą stratę. Tymczasem goście aby nie dać odjechać stawce na dobre musieli zgarnąć komplet punktów. Mecz ten nie był porywającym widowiskiem. Obie drużyny zagrały uważnie z tyłu, a że miały ułatwione zadanie to już inna kwestia. Po obu stronach barykady zabrakło odtwórców głównych ról w swoich zespołach, Krystiana Zbrzeskiego z FCRT oraz Kuby Michalaka z „Rosomaków”, co wpłynęło na poczynania jednych i drugich w ataku. Tego pierwszego w pierwszej połowie wyręczył Bartosz Maciołek, który pewnie wykorzystał rzut karny za zagranie piłki ręką, ustając tym samym wynik do przerwy na 1:0 dla gospodarzy. Druga połowa nam się zdecydowanie ożywiła, ale stroną aktywniejszą byli gracze w białych trykotach, którzy jednak nie potrafili tego udokumentować. Goście tymczasem atakowali głównie z kontry i ta forma przyniosła im w końcu oczekiwany efekt. Minutę przed ostatnim gwizdkiem sędziego Michał Zaczykiewicz zagrał daleką piłkę do Huberta Dygasa, a ten najpierw wygrał pojedynek „bark w bark” z defensorem gości, a potem posłał piłkę obok bramkarza rywali, doprowadzając do remisu. Gdyby mecz trwał jeszcze pięć minut, to kto wie, bo gracze w niebieskich trykotach poczuli krew, ale sędzia chwilę potem zakończył zawody. Ostatecznie FC Running Team po dramatycznej końcówce wypuścił trzy punkty z rąk, remisując z Chyżymi Rosomakami 1:1. Obie ekipy w tabeli zgodnie zaliczyły regres o jedną lokatę. |