W meczu inaugurującym zmagania jesiennej edycji Trzeciej Ligi Siódemek przy Obrońców Tobruku 11 na murawie zameldowali się Nie Ma Mocni oraz Pohybel. Ciężki było wskazać faworyta tej potyczki. Nominalni gospodarze ostatnie dwa sezony zakończyli na dwóch najwyższych szczeblach podium czwartej ligi, podczas gdy goście wiosną otarli się o strefę medalową trzeciego szczebla LB. Na papierze ciut lepiej prezentował się Pohybel, ale ekipa Piotra Burdacha to bardzo zgrana i doświadczona drużyna, której na pewno nie należy lekceważyć. Byliśmy świadkami dwóch różnych połów. Pierwsza odsłona to zacięta walka o każdy centymetr boiska, która mogła się podobać. Jednak jedni i drudzy zostawili skuteczność w szatni, a co za tym idzie przed przerwą goli nie obejrzeliśmy. Druga połowa zaś rozpoczęła się od mocnego akcentu Pohybla, który w końcu przełamał strzelecką niemoc i w kilka minuta za sprawą dwóch goli Przemka Girgiela objął prowadzenie 2:0. Gracze w „seledynowych” trykotach jednak bardzo szybko odpowiedzieli. Najpierw gola kontaktowego zdobył Sylwester Świerczyński, a chwilę potem do stanu 2:2 doprowadził Paweł Żelichowski. Radość NMM z remisu trwała raptem kilka minut, bo na 3:2 dla Pohybla podwyższył najlepszy na placu Giergiel, kompletując tym samym hattricka. Gospodarze jednak się nie poddali i konsekwentnie dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu. W końcu sześć minut przed ostatni gwizdkiem sędziego ich starania zostały nagrodzone, a do remisu doprowadził Sebastian Pieczonka. Do końca meczu jedni i drudzy szukali zwycięskiej bramki, ale mimo kilku okazji wynik nie uległ już zmianie. Ostatecznie po bardzo wyrównanych i zaciętych zawodach Nie Ma Mocnych podzielili się punktami z Pohyblem, remisując 3:3.