East Crew debiutuje na większym placu, ponieważ do tej pory mierzyli się w rozgrywkach „szóstkowych” Ligi Bemowskiej. Prezentowali się tam jednak bardzo solidnie, co stawiało ich w roli faworyta. Bemovia swojej szansy mogła upatrywać w doświadczeniu zdobytym na większym boisku, lecz ostatnie sezony nie napawały optymizmem. Jako pierwsi prowadzenie objęli goście po trafieniu Michaila Fedko. East Crew częściej utrzymywało się przy piłce i szukało kolejnych bramek. W 8. minucie z dobrą akcją ruszył strzelec gola, zszedł z piłką do środka boiska i uderzył na bramkę, lecz nie udało się pokonać bramkarza. Wydawało się, że wraz z upływającym czasem, East Crew trafi po raz kolejny. Bemovia swoich okazji szukała w kontrataku. Zawodnicy ewidentnie oglądali „popis” naszych reprezentantów z piłki jedenasto-osobowej. Na całe szczęście wnioski wyciągnęli na podstawie gry zespołu lepszego, ponieważ w 15. minucie daleko z autu piłkę dorzucił Bartłomiej Sienkiel, a wyrównał Andrzej Woiński. Na usprawiedliwienie gości można dodać, że oni raczej nie byli przygotowani na taki sposób gry. W 21. minucie East Crew ponownie objął prowadzenie za sprawą uderzenia w długi róg Yuriia Rubashnyego. Do przerwy nie obejrzeliśmy więcej bramek i goście skromnie prowadzili 1:2. Obraz gry sugerowałby, że wynik powinien być wyższy. Bemovia natomiast, mimo niepozornej gry, cały czas trzymała kontakt z przeciwnikiem i tego dnia była skuteczna. Wyrównała w 31. minucie, ale nie utrzymała koncentracji i już w kolejnej akcji jeszcze raz prowadzenie objęli rywale. Między nogami bramkarza przymierzył Taras Cherevatyi. W tym meczu gospodarze pokazywali charakter w każdym fragmencie spotkania, co umożliwiało walkę, co najmniej o jeden punkt. Chyba nikogo nie zaskoczymy, jak napiszemy, że trzeci raz udało się doprowadzić do remisu. Ostatnie słowo należało jednak do East Crew. Taras Cherevatyi wykorzystał błąd obrońcy i ustalił wynik spotkania na 3:4. Przypuszczamy, że gdyby do końca meczu zostało więcej czasu, to ponownie obejrzelibyśmy trafienie na remis. Tym samym goście już na starcie sezonu zobaczyli jaka jest różnica między grą na mniejszym, a większym boisku i nawet teoretycznie słabszy rywal może sprawić sporo problemów. Bemovia natomiast, na tle mocnego przeciwnika, zaprezentowała się z dobrej strony i dała nadzieję, że ten sezon będzie przełomowy.