W rywalizacji Cool Teamu z FC Stałą Gwardią w ramach rozgrywek Dwunastej Ligi Szóstek działo się tyle, że aż ciężko będzie to wszystko opisać. My jednak podejmiemy to wyzwanie. Wynik już w 5 minucie otworzył Adam Smoleń, ale potem inicjatywę przejęli faworyzowanie nominalni gospodarze. W 10 minucie poprzeczkę obił Andrzej Krawczyk, z przodu szarpał Czarek Kuk, ale to goście podwyższyli na 0:2. Po niespełna kwadransie mocny strzał Dawida Skibińskiego znalazł drogę do siatki. W 18 minucie Kuk huknął z dystansu i CT złapali kontakt. Drużyna w czerwonych trykotach poszła za ciosem i na 60 sekund przed przerwą Kuk wyłożył piłkę jak na tacy golkiperowi Alanowi Gwizdonowi, który wyszedł w pole. A ten z bliska dał wyrównanie 2:2. Cool Team nie nacieszył się tym zbytnio, gdyż tuż po chwili Smoleń skompletował dublet, a tuż po tym w jego ślady poszedł Kamil Kwadrans. Ten zawodnik poszedł za dobitką, zabawił się z bramkarzem rywali i podwyższył na 2:4. Tuż po zmianie stron Czerwoni ruszyli na oponentów i natychmiast zmniejszyli straty za sprawą Bartka Galewskiego. Po nieco ponad pół godzinie gry było już 4:4 po tym, jak Galewski fenomenalnie przyłożył z daleka. Następnie swoje dwie okazje miał Kuk (słupek i sam na sam), ale wynik się nie zmieniał. W 34 minucie Gwizdon po raz kolejny opuścił swoje stanowisko, ale stracił piłkę. Kwadrans szybko wykonał aut, zagrywając do Smolenia, a ten pięknym lobem dał prowadzenie 4:5. Po kolejnych 360 sekundach było jednak już 6:5 dla CT. Najpierw Krawczyk po ładnej, zespołowej akcji dał remis, a niedługo po nim na listę strzelców wpisał się Kuk, który wykorzystał błąd obrońcy i na dużym spokoju umieścił piłkę w sieci. W 39 minucie niezawodny Adam Smoleń zauważył złe ustawienie bramkarza przy rzucie wolnym i pewnym strzałem wyrównał na 6:6. Rozstrzygające trafienie obejrzeliśmy w 44 minucie. Wtedy to po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Skibiński uderzył, jeden z obrońców wybił, prawdopodobnie już za linią, ale snajper Gwardzistów poprawił i sędzia wskazał na środek. Od tego momentu Cool Team napierał na oponentów, starał się o choćby punkt. Goście bronili się, czasami nawet rozpaczliwie, ale finalnie udało im się zwyciężyć 6:7. W tą wygraną FC Stała Gwardia włożyła całe serce i musimy przyznać, że to były zasłużone trzy oczka. Oklaski należą się też dla Cool Teamu, który kilka razy pokazał swój wielki potencjał, ale niestety dla ich trochę do szczęścia zabrakło. MVP tych zawodów był niewątpliwie Adam Smoleń, ale cały kolektyw FC SG zapracował solidarnie na to rozstrzygnięcie. Za to antybohaterem meczu został Alan Gwizdon, który po końcowym gwizdku otrzymał dodatkowo czerwoną kartkę za kopnięcie przeciwnika bez piłki.