W spotkaniu TSP Szatańskie Pęto z Czupakabrami Warszawa w ramach Szóstej Ligi Siódemek teoretycznie nie było faworyta, gdyż było to starcie sąsiadów w ligowej tabeli. Jednak lepiej rozpoczęli te zawody nominalni goście, którzy jako pierwsi mieli dobrą okazję, którą jednak w ostatniej chwili powstrzymał jeden z defensorów TSP. Po chwili to gospodarze byli bliscy szczęścia, ale tym razem to oni byli nieskuteczni. Do czasu. W 6 minucie wynik otworzył Mateusz Śliwiński, a po nieco ponad kwadransie zrobiło się 2:0, gdy drogę do siatki odnalazł Filip Boruta. Ten sam zawodnik po chwili podwyższył na 3:0 po sprytnym strzale, który w nomenklaturze piłkarskiej określany jest „szczurem”. W 20 minucie Wojtek Gronczewski pozazdrościł „szczura” koledze i w niemal ten sam sposób uderzył na 4:0. Jak się okazało ten stan utrzymał się do przerwy. W drugiej odsłonie odważniej zaatakowały Czupakabry i golkiper Pęt miał sporo pracy. Bardzo aktywny był zwłaszcza Marc Lebozec. I w 34 minucie ten zawodnik przeprowadził dobrą akcję, podał do Manfredi Mineo, a ten zdobył gola na 4:1. Za moment Lebozec miał świetną szansę na zmniejszenie strat, ale znajdujący się między słupkami Alex Kazachenko doskonale wywiązał się ze swojej pracy. A potem w ciągu niespełna minuty Bartek Więcek zanotował dublet i było już w zasadzie po meczu. W samej końcówce gospodarze za sprawą Śliwińskiego i Boruty zadali jeszcze dwa ciosy i finalnie zwyciężyli 8:1. TSP Szatańskie Pęto w końcu zagrali na miarę swoich możliwości i po naprawdę dobrym występie całego kolektywu zbliżyli się do górnej połówki tabeli. Na szczególne wyróżnienie zasłużył znakomicie ze sobą współpracujący duet napastników Boruta i Gronczewski, ale my doceniamy też pracę Więcka i bramkarza Kazachenko. Jeśli zaś chodzi o Czupakabry to może gdyby mieli lepiej nastawione celowniki, to ta potyczka by mogła ułożyć się inaczej, ale ostatecznie kończą bez punktów i nadal pozostają na przedostatniej pozycji.