Na zakończenie tej serii spotkań 9.Ligi Zimowej w szranki stanęli sąsiedzi w tabeli, a dokładnie drużyny będące w grupie pościgowej goniącej samego lidera. Mowa o Le Cabaret i KTS Chimerze odpowiednio czwartej i trzeciej drużynie w tabeli. Faworyta nie było, ale w grę wchodziły tylko trzy punkty. Remis jednym i drugim niewiele dawał, a na taki rezultat tylko czyhali rywale. Pierwsza połowa to piłkarskie szachy. Obie strony parę razy sprawdziły bramkarzy, ale ci spisywali się bez zarzutu. Do przerwy zatem mieliśmy po 0. Pięć minut po zmianie stron w końcu coś się ruszyło. Patryk Rosłaniec zagrał do Jakuba Jabłońskiego i KTS prowadził 1:0. Na odpowiedź gospodarze musieliśmy czekać 8 minut gdy zagranie Michała Rojewskiego wykorzystał Hubert Sadowski. LC poszedł za ciosem. Trzy minuty potem ten sam zawodnik wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2:1. To nie koniec. Po kolejnych 180 sekundach tym razem Rojewski wpisał się na listę strzelców po podaniu Tymoteusza Kaczmarka i „Kabareciarze” prowadzili już 3:1. Do końca spotkania pozostało raptem 6 minut i gdyby gospodarze zachowali koncentrację do końca meczu wywieźli by komplet punktów. Niestety dla nich ten zryw kosztował ich zbyt dużo sił. Chimera pokazał charakter i po zaledwie trzech kolejnych minutach mieliśmy już remis 3:3, a hattricka miał na swoim koncie najlepszy na boisku, Jakub Jabłoński. Końcówka była naprawdę szalona, ale wynik już się nie zmienił i obie strony musiały zadowolić się 1 punktem.