W tej rywalizacji stawialiśmy na wygraną Mi-Home Team, ale trochę niepewności dodała nam nieobecność ich lidera, Daniela Dzięgielewskiego. Mimo tego notowania Le Cabaret stały nieco niżej. I tutaj mała niespodzianka, to goście lepiej weszli w mecz, kiedy to Hubert Sadowski wyprowadził ich na prowadzenie. Kolejne minuty to z kolei przewaga gospodarzy, którzy częściej utrzymywali się przy piłce i za sprawą trafień Wiktora Laskowskiego oraz Mateusza Gajdy wyszli na prowadzenie 2:1. Po tych bramkach linę delikatnie na swoją stronę zaczęli przeciągać zawodnicy w fioletowych strojach. Najpierw udało się im doprowadzić do remisu za sprawą trafienia Huberta Sadowskiego, a później wyszli na prowadzenie. W jaki sposób tego dokonali? Było w tym nieco pomocy ze strony gracza Mi-Home – bramkarz LC wyrzucił piłkę pod pole karne rywali, a tam obrońca źle „wyliczył”, gdzie odbije się futbolówka. W efekcie piłka go przelobowała, a wysuniętego golkipera zaskoczył Filip Morawski. W tej części goście mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, lecz tym razem trafili jedynie w słupek. 2:3 to rezultat po pierwszych 25-ciu minutach. W kolejnej odsłonie większą przewagę uzyskali gracze prowadzeni do zwycięstwa przez Huberta Sadowskiego, czego efektem był końcowy wynik 4:7. W międzyczasie mogliśmy obejrzeć m.in. trafienie po uderzeniu głową Tymoteusza Kaczmarka oraz przestrzelony przez graczy Mi-Home Team rzut karny.